Dobre Liski - Bezpieczne dzieci, spokojne Mamy
2024/04/18 15:43:58
false
cart icon
Twój koszyk 0 przedmioty
Brakuje 299,00 zł, do darmowej dostawy.
Dostawa: Od 11,90 zł
Wartość koszyka: 0,00 zł
Do kasy
Zaloguj się
Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta?

Zarejestruj się

Tak dużo książek, tak mało pieniędzy, czyli subiektywny przegląd biblioteczki

Tak dużo książek, tak mało pieniędzy, czyli subiektywny przegląd biblioteczki

Dzisiejszy wpis dziś się nie skończy. Dobrze czytacie. Skończy się za tydzień ;) A dotyczyć będzie nie mniej, nie więcej tylko książek. Jest ich tyle, że aż głowa boli. Można je pogrupować w różne kategorie (chociaż nie jestem fanką kategoryzacji, ale spróbuję ;)) żeby ułatwić Wam wybór. Bo powiem szczerze, jeśli ktoś dopiero zaczyna przygodę z literaturą dziecięcą, będzie miał ciężki orzech do zgryzienia.

Książki aktywizujące i interaktywne

Jako, że jestem wyznawczynią zasady, że najlepiej człowiek uczy się przez zabawę, to i książki z dziurami, zakładkami, przekładami, ruchomymi elementami, albo takie, które wyznaczają dziecku zadania lubię najbardziej.

  • Hector Dexet, Wydawnictwo Mamania

Zaczniemy od jednego z moich ulubieńców, prawdziwego speca od zaskakiwania nie tylko maluchów, ale też rodziców - Hectora Dexeta. Jego książki mają mało tekstu i dużo ilustracji, z których często jedna przechodzi w drugą. Jest tu też sporo okienek, dziurek i przejść. Wszystko to sprawia, że książki są wyjątkowo interesujące dla małego czytelnika. Na początek książka, od której rozpoczęła się moja przygoda z Dexetem. Ale kupiłam ją jako drugi tytuł tego autora. Urzekła mnie parę lat temu, kiedy starszaka nosiłam jeszcze pod sercem. Wpadła mi w oko na jednym ze stoisk podczas białostockich targów książki. I wiedziałam, że muszę ją mieć. To "A co to?", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Mamania. Podobne zresztą jak pozostałe książki tego autora. Jest w niej mnóstwo ukrytych niespodzianek. Można znaleźć kosmitów, dowiedzieć się co siedzi w jajku, a co się czai w wannie? To nie wszystko. Autor zdradza nawet... gdzie się podział lew? I kto jest w brzuszku mamy. Bohaterowie świetnie bawią się w chowanego, a my razem z nimi. Książka, w mojej opinii, już dla dzieci 1,5-rocznych. A może nawet i młodszych. Na pewno znajdą w niej coś dla siebie.
Kolejna książka tego autora zadaje nam pytanie: "Kto zjadł biedronkę?". Razem z autorem szukamy tych, którzy dopuścili się tak haniebnego czynu. Może to była wiewiórka, albo król dżungli - lew? A może tak naprawdę nikt jej nie zjadł ?Bo przecież każda bajka powinna mieć dobre zakończenie. Musicie sprawdzić sami. Książka ma dziurki różnych kształtów, od największej do najmniejszej, jest kartonowa i ma zaokrąglone rogi. Dlatego ewentualne wsadzenie jej sobie w oko nie będzie aż tak tragiczne w skutkach ;) karton jest wyjątkowo mocny, wytrzymuje zakusy ząbkującego malucha.

 

Klik

 

Klik


Chwilę temu pisałam Wam, że od książki "A co to?" zakochałam się w Dexecie, ale to "Nasze ciało" jako pierwsze wylądowało na naszej półce. Starszak dostał ją na gwiazdkę. I naprawdę radzę ją Wam kupić, bo nakład już raz (a może i więcej) się wyczerpał. Ja swój egzemplarz zamawiałam kiedy tylko książka znów pojawiła się w księgarniach. I nie żałuję. To świetne kompendium wiedzy o ludzkim ciele, które będzie łatwe do przyswojenia i ciekawe już dla 1,5-roczniaka. Chociaż mój miał mniej jak ją dostał i bardzo się nią interesował. Zresztą zainteresowanie jest do dzisiaj. A ma już prawie trzy lata. Książka ma dużo różnych dziurek w różnych kształtach. Pomysłowa i oryginalna książka o funkcjonowaniu ludzkiego ciała – w sam raz dla najmłodszych czytelników. Czytelnicy dowiedzą się z niej, po co nam palce u rąk i nóg, po co czasem trzeba nosić okulary i dlaczego brzuszek mamy się powiększył. Naprawdę bardzo polecam.

 

Klik


Nieco inna, mniej kolorowa jest kolejna książka Dexeta. Wydana oczywiście nadal przez Mamanię "Oto jest ogród" to piękna, pełna niezwykłych odkryć książka. Bo kto z nas nie chciałby zajrzeć do magicznego ogrodu wyczarowanego w głowie Hectora, czyli gwiazdy francuskiej ilustracji młodego pokolenia. Warto kupić już dziś, bo niedługo książka może stać się białym krukiem. Podobnie jak inne tytuły autora.
Ostatnia, ale nie znaczy, że najgorsza, propozycja Dexeta to "W drogę!". To wyjątkowa rzecz o podróżowaniu. Przemieszczając się pomiędzy stronami odkrywamy różne rodzaje samochodów, statków i podniebnych maszyn, dostarczając młodym miłośnikom pojazdów wiele radości. Uwaga! To książka nie tylko dla chłopców. Bo o tym, że nie tylko dla dzieci chyba nie muszę przekonywać. A jeśli ktoś chce, to zapraszam do zobaczenia, jak mój mąż czytając ją chłopakom zachwyca się każdą kolejną stroną ;)

  • Seria o króliczku, Jörg Mühle, Wydawnictwo Dwie Siostry

Kolejna propozycja to trzy książki, których autorem jest Jörg Mühle, a które ukazały się nakładem Wydawnictwa Dwie Siostry. Zapoznają malucha z rytuałami wieczornymi oraz z... bólem. Ale po kolei. Już Wam o nich kiedyś wspominałam, ale są tak ciekawe i wartościowe, że warto napisać o nich po raz kolejny.
Pierwsza to "Śpij, króliczku". To niewielkich rozmiarów, kartonowa książeczka. Jest bardzo prosta, a przy tym urocza. I nawet najbardziej opornego malucha pomoże położyć spać. Poznajemy króliczka, który szykuje się do snu, bo jest już bardzo późno. Ale, ale. Sam nie da rady wszystkiego ogarnąć. Trzeba mu pomóc. Jak? Na przykład klaszcząc w ręce, żeby przebrać go w piżamę. Podrapać go za uszkiem, pogłaskać po pleckach i poprawić poduszkę. A później przykryć go kołderką przewracając stronę i dać mu buziaka. A na koniec zgasić światło. I dojrzeć go w mroku, jak słodko śpi. Książka może pomóc w oswajaniu strachu przed ciemnością. Bo skoro króliczek się nie boi, to czemu ma się bać nasz szkrab.

 

Klik


A zanim się położy, trzeba się przecież umyć. A ja gapa, zaczynam od meritum ;) To chyba dlatego, że uwielbiam spać. Ale, o tym co zrobić wcześniej dowiecie się z książki "Do kąpieli, króliczku". Może pomóc przemóc lęk przed kąpielą. Który u maluchów pojawia się szczególnie wtedy, kiedy przychodzi do mycia głowy. Przynajmniej moje chłopaki tego nie lubią. A odkąd poznali króliczka wydaje mi się, że jakby nieco mniej się boją, że woda naleci im do oczu. Ale, wracając do naszego małego bohatera. Dziecko musi zawołać go do wanienki, umyć mu, wspomnianą już, głowę, opłukać go i wytrzeć. No i oczywiście wysuszyć futerko suszarką i posmarować buzię kremem. Bo dobre, pielęgnacyjne nawyki, warto wprowadzić już od maleńkości. I gotowe, czyściutki króliczek może iść spać.

 

Klik


A co jeśli po drodze do spania potknie się i rozbije sobie kolano? Albo zrobi kukę na ręku? Z pomocą - jak radzić sobie w takich sytuacjach - przyjdzie ostatnia część trylogii pt. "Nie płacz, króliczku". W tej odsłonie króliczek zrobił sobie krzywdę. Co gorsza, leci mu krew. Ta książka idealnie wstrzeliła się w fascynację krwią mojego dziecka. Tak, do tej pory przechodzi mnie dreszcz, kiedy przypomnę sobie, jak starszak chodził i mówił: "mamo, mam krew, tu na palcu". Wiecie jak to potrafi podnieść ciśnienie, prawda? :) oczywiście okazywało się, że żadnej krwi nie ma, a w ten podstępny sposób moje dziecko próbowało wyłudzić plasterek ;) Ale, wracając do książki. Króliczek upadł. Czy nic mu nie jest? Skaleczył się. Trzeba podmuchać, nakleić plasterek, otrzeć króliczkowi łzy. I pocieszyć. Książka oprócz pokazania co zrobić przy skaleczeniu, uczy też empatii. I podoba się maluchom. Tę serię świetnie przyjmą już dwulatki.

 

Klik

 

  • Ruchome elementy, Jannie Ho, Wydawnictwo Wilga

A teraz coś dla miłośników książeczek z ruchomymi elementami. W ramach serii nazwanej nie mniej nie więcej tylko 'Ruchome elementy' ukazało się kilka tytułów. Wszystkie autorstwa Jannie Ho i wydane przez Wydawnictwo Wilga. Każda książka opowiada krótką historię jednego zwierzaka. Czytanie rodzic może urozmaicić przez wykorzystanie ruchomych elementów zamieszczonych w książce. Kiedy dodamy do tego ciepłe ilustracje i sympatyczny tekst to nic, tylko usiąść wygodnie na łóżku, najlepiej przed snem i dać się ponieść wyobraźni do krainy bajek. W serii ukazały się: "Ruchome elementy. Gdzie jest moja mama?", "Ruchome elementy. Gdzie się schował mój misio?" oraz "Ruchome elementy. Kto mnie przytuli?".

 

Klik

 

  • Przesuń paluszkiem, Gabriele Clima, Wydawnictwo Wilga

To kolejna seria, bez której nie wyobrażam sobie dzieciństwa moich chłopaków. Ona nie tylko zachwyca ilustracjami i bardzo prostym przekazem. Pozwala też rozwijać motorykę dziecka, poprawia sprawności manualne i bawi. Poza tym nasze dziecko może przez chwilkę poczuć się jak sam... Bóg. No bo komu innemu może się udać rozciągnięcie po niebie tęczy, zapalenie jednym ruchem wszystkich świeczek na tęczy, zapalenie świateł w domach w całym mieście, rozpętanie burzy czy sprawienie, żeby przestał padać śnieg. Albo zapalenie wszystkich gwiazd na niebie. Seria bardzo pobudza wyobraźnię i, co tu dużo mówić, jest magiczna. A do tego jest już bestsellerem i poszukują jej rodzice nie tylko w Polsce. Jedna z części jest już chyba nawet niedostępna. W każdej książce z serii zawarta jest wciągająca historia i dodatkowe zadanie dla maluszka, czyli wodzenie paluszkiem po kolorowej, lekko wyżłobionej ścieżce. Czytanie książki przez rodzica staje się dzięki temu dla maluszka rozwijającą zabawą. Świąteczna edycja przedstawia Mikołaja, który… potrzebuje pomocy. A pomóc mu może tylko nasze dziecko. W serii ukazały się m.in.: "Przesuń paluszkiem. Gdy przychodzi wieczór", "Przesuń paluszkiem. Kiedy słońce wstaje", "Przesuń paluszkiem. Na nocnym niebie" oraz "Przesuń paluszkiem. Pod choinką". Część "Przesuń paluszkiem. W lesie wróżek" dorwiecie już teraz chyba tylko na portalach aukcyjnych albo w bibliotece.

 

Klik

 

Klik

 

  • Wydaje mi się, że widziałem..., Lydia Nichols, Wydawnictwo Mamania

Kolejna seria do przesuwania paluszkiem, która pomoże w ćwiczeniu koordynacji wzrokowej i ruchowej oraz w rozwoju motoryki małej. I rozbudzi wyobraźnię. Mówię o "Wydaje mi się, że widziałem..." Lydii Nichols wydanej przez Mamanię. To przepięknie ilustrowane kartonówki, które pokocha Wasze dziecko. W części "Wydaje mi się, że widziałem... niedźwiedzia!" ukrył się wielki miś. Czy jest w samochodzie? A może jedzie pociągiem? No gdzie jest ten niedźwiedź?! Do dziecka należy śledztwo i to ono musi znaleźć zaginionego zwierzaka. A wszystko przy pomocy własnych paluszków - podnoszenia i przesuwania ruchomych elementów książki. W serii znalazła się też część "Wydaje mi się, że widziałem... lwa!". Książeczki ćwiczą też oczywiście spostrzegawczość. Warto mieć je na swojej półce.

 

Klik

 

  • Seria o Mysi, Lucy Cousins, Wydawnictwo Dwie siostry

Mysia to już kultowa seria książek z ruchomymi elementami. Aż wstyd nie mieć własnego egzemplarza w domu. Więc się wstydzę i obiecuję poprawę. Do tej pory korzystaliśmy z pożyczonych egzemplarzy i muszę przyznać, że zakochaliśmy się od pierwszego wrażenia. Za tekst i ilustracje do książek odpowiada Lucy Cousins, a polskie wydanie to zasługa Dwóch Sióstr. W części "Sto lat Mysiu" bohaterka zaprasza nas na przyjęcie urodzinowe.

 

Klik

 

Możemy rozgościć się, otworzyć klapki, żeby zobaczyć, co Mysia dostała od przyjaciół i kto schował się pod łóżkiem. Kiedy pociągniemy za łapkę, może uda się zagrać na trąbce. A jak będzie już muzyka koniecznie musimy odśpiewać Mysi 'Sto lat'.
Seria o Mysi liczy ponad 50 tomów. Jest znana na całym świecie – ukazała się w 27 językach i sprzedała w milionach egzemplarzy. Mysia doczekała się też serialu animowanego, a nawet pojawiła się na znaczku pocztowym. W Polsce książki o Mysi ukazały się po raz pierwszy kilkanaście lat temu. Obecne wydanie zyskało nowy przekład. Oprócz części o urodzinach znajdziemy jeszcze takie tytuły jak, m.in.: "Mysia na placu zabaw""Mysia na wsi", "Gospodarstwo Mysi". Na tę ostatnią warto zwrócić uwagę szczególnie, ponieważ oprócz książki otrzymamy rozstawianą makietę Mysiowego gospodarstwa i kartonowe figurki zwierząt. Dzieci będą mogły wydoić krowę, zebrać jajka od kur czy wyszczotkować konia. Brzmi jak świetna zabawa.

 

Klik

 

Klik

 

Klik

 

  • Seria o Spocie, Eric Hill, Wydawnictwo Mamania

Skoro jest Mysia, która stała się już niemalże ikoną, nie może zabraknąć drugiej ikonicznej postaci, czyli Spota. Brytyjska seria książek o przygodach tego sympatycznego pieska to klasyka literatury dziecięcej, która już od niemal 40 lat wprawia w zachwyt najmłodszych czytelników. Wyraziste kolory, solidne kartonowe strony z klapkami i fabuła, która wciągnie każdego malucha - to bezsprzecznie zalety serii. Ukazały się w niej m.in. takie tytuły, jak: "Gdzie jest Spot?", "Spot mówi dobranoc" (w której piesek, zanim zaśnie, musi wszystkim powiedzieć dobranoc), "Spot jedzie na wieś" (gdzie dzieci nauczą się jakie zwierzęta można spotkać na wsi), "Spot, gdzie są żółte kurczaczki?" (czyli pierwsza książka o kolorach) i "Spot, gdzie się schowało pięć żabek?" (pierwsza książka o liczbach).

 

Klik

 

Klik

 

 

  • Mój mały świat, Allison Black, Wydawnictwo Mamania

Ciekawie zapowiadają się również książeczki z serii 'Mój mały świat' autorstwa Allison Black od Mamanii. Jeszcze nie miałam ich okazji przeglądać, ale podejrzewam, że będą bardzo ciekawie zrobione. Mamy dwie części: "Mój mały świat. Na księżyc", w której można wybrać się w kosmos na interaktywną przygodę inspirowaną pierwszym lądowaniem człowieka na Księżycu; oraz "Mój mały świat. W mieście", gdzie zajrzymy do wielkiego miasta. To książki do zabawy, przesuwania, zaglądania i podpatrywania niespodzianek.

 

Klik

 

  • Seria Chodź ze mną, Wydawnictwo Wilga

Ciekawie wygląda również seria "Chodź ze mną" od Wilgi. To niewielkie książeczki, które idealnie sprawdzą się już przy maluszkach. To książki nie tylko do słuchania, ale i wodzenia paluszkiem. Czytelnik, słuchając wierszowanych tekstów, może wodzić paluszkiem po wyżłobionej w kartkach ścieżce. Nie tylko dostarczy mu to niesamowitej frajdy, ale również poprawi koordynację wzrokową i ruchową. Droga przez lekturę obfituje w zaskakujące i często zabawne wydarzenia z udziałem zwierzaków lub pojazdów. A c za tym idzie - zamienia się w świetną zabawą. W serii ukazały się takie tytuły, jak: "Chodź ze mną. Zwierzęta", "Chodź ze mną. Przed snem", "Chodź ze mną. Pojazdy" oraz "Chodź ze mną. Na wsi"

 

Klik

 

  • Seria A Kuku!, Herve Tullet, Wydawnictwo Babaryba

Herve Tulleta kocham miłością wielką i szaleńczą. Podobnie moje dzieci. Pasuje nam wszystko - poczucie humoru, kreska, kolorystyka. No dosłownie wszystko. Mamy swoje ulubione serie (Turlututu), ulubione tytuły ("A gdzie tytuł?") i książki wyjątkowe ("Gra cieni"). Seria "A Kuku" nie należała jednak do moich ulubionych. Przekonałam się do niej, jak tylko ujrzałam uśmiechy u moich synów podczas kartkowania kolejnych tomów. Na stanie, w domu, mamy "A Kuku. Ufo Kuku!". Trochę jest straszna, ale bynajmniej nie dla moich chłopaków. Kochają ufoludka miłością ogromną. I wcale się go nie boją, chociaż czasem bywa straszny. Książka, podobnie jak inne z serii, wykonana jest z twardego kartonu. Poprzez swoja "schodkową" budowę (książka powiększa się wraz z czytaniem, a raczej wydłuża), pobudzają dzieci do aktywnej lektury, wciągając do zabawy również rodziców. Skierowana do najmłodszych czytelników: do wspólnego czytania, wymyślania własnych bajek oraz nauki wyrazów dźwiękonaśladowczych. W serii, oprócz wspomnianego tytułu ukazały się również: "A kuku! Super tata", "A kuku! Już Jadę!" oraz "A kuku! Duży czy mały?".

 

Klik

 

  • Do opowiadania i nie tylko

Sprawę serii mamy załatwioną. Ale to nie znaczy, że skończyły się nam książki aktywizujące ;) Jeszcze kilka ich dla Was mam. Chociażby całkiem niepozorną "To nie jest książka" Jeana Julliena Wydawnictwa Mamania. To absolutnie wspaniała, unikatowa rzecz, która pobudza myślenie i pomaga rozwijać wyobraźnię. Kreatywna, kartonowa książka tego francuskiego ilustratora zmienia się wraz z każdą przewróconą stroną. W środku znajdziecie dwie dłonie, które mogą zaklaskać, klawisze pianina, na których możecie zagrać, skrzynkę z narzędziami, laptopa, a nawet paszczę potwora. To idealna lektura na zimne dni i wieczory, bo rozpala umysł do czerwoności. Może stać się też ulubioną zabawką. U nas przez długi, długi czas służyła za "biznesowego laptopa" starszaka ;) Wysyłał z niej maile. Bo kto powiedział, że się nie da? ;)

 

Klik


Z kolei "Opowiedz mnie" Madaleny Matoso wydana przez Babarybę to oryginalna książka interaktywna, która pobudza wyobraźnię i kreatywność. Na każdej stronie wybieramy jedną z kilku możliwości i dzięki temu powstaje wspaniała historia. W jej tworzeniu pomogą pytania dodatkowe. Znajdują się tu miliony bajkowych kombinacji. Czy dacie radę wykorzystać je wszystkie w swoich opowieściach? Na pewno. Co cenię w tego typu książkach to fakt, że nie da się ich opowiedzieć dwa razy tak samo. To piękne. Możemy tworzyć za każdym razem coś nowego i pokazywać maluchom, że wyobraźnia nie ma granic.

 

Klik


I tak znowu pojawia się Stary, dobry Tullet. Tym razem z książką "Naciśnij mnie", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Babaryba. Pozycja ta stała się szybko międzynarodowym hitem. Została wydana już w 24 krajach, trafiła m.in. na listę bestsellerów „New York Timesa”. To książka, którą trzeba przekręcać, na którą trzeba dmuchać, której trzeba klaskać... Interaktywna, niezapomniana, zachęca dzieci i dorosłych do wspólnej zabawy i nauki. Niezwykłe przygody kolorowych kropek rozbudzą wyobraźnię każdego czytelnika.

 

Klik


A teraz będą dwie propozycje dla starszaków. Pierwsza to absolutnie genialne, ale również wyjątkowo delikatne "Masło śpi" Tiny Oziewicz (tekst) i Agaty Królak (ilustracje) wydane przez Dwie Siostry. Skąd ta wspomniana delikatność? Nie jest to kartonówka, niektóre elementy łatwiej jest urwać, dlatego książkę lepiej podarujcie jakiemuś ogarniętemu 2,5-latkowi niż rozbrykanemu roczniakowi ;) Założenie prezentowane w książce jest takie, że rzeczy też śpią, a nawet mają sny. Książka jest ich swoistą kołyską z otwieranymi klapkami. Pięknym ilustracjom towarzyszy tekst, w postaci rymowanej wyliczanki. Wspomniane są w niej przedmioty, które otaczają nas na co dzień, a teraz są pogrążone we śnie. Dzięki otwieranym klapkom umieszczonym na każdej stronie odkryjemy ich nocne tajemnice. A później? Pozostanie już tylko iść spać ;)

 

Klik


Starszaki ucieszą się też z kolejnej propozycji, a mianowicie książki "Bajki obrazkowe" Wydawnictwa Wilga. To cała seria skierowana do dzieci, które jeszcze nie potrafią czytać. Dzięki prostym piktogramom i z niewielką pomocą rodziców mogą one samodzielnie „czytać” książeczkę, wypowiadając słowa zastąpione obrazkami. Teksty są proste, wierszowane, a towarzyszą im interesujące ilustracje. Całość na pewno zachęci maluchy do poszerzenia swojej przygody z książkami.
Kolejna pozycja to "Bardzo głodna gąsienica" Erica Carle, wydana przez Wydawnictwo Tatarak. Żarłoczna, zielona gąsienica przemierza świat w poszukiwaniu smacznych kąsków. Podjada listki i owoce, ale nie gardzi również ciastkiem czy kiszonym ogórkiem. Nawet największy niejadek, towarzysząc jej w podróży poprzez przysmaki, dni tygodnia i liczby, skusi się na małe co nieco. Książka jest kartonowa, ma dziurki, schodki i jest ciekawa graficznie. To absolutny must have każdej dziecięcej biblioteczki. A do tego najbardziej znana książka Erica Carle, która do dziś została przetłumaczona na 62 języki i sprzedała się w 32 milionach egzemplarzy.

 

Klik

 

Klik


Prawdziwą perełką jest jeszcze jedna książka tego autora, również wydana przez Tatarak. Mówię o tytule "Tato, zdobądź dla mnie Księżyc". To książka, która rozkłada się w górę, w dół i na boki. I w której zamieszkał najprawdziwszy, ogromny Księżyc w pełni. Nie wierzycie? To koniecznie zajrzyjcie do środka. Jeśli chodzi zaś o historię w niej opisaną, to już na początku poznajemy Monikę, która prosi Tatę o Księżyc. Przecież Tata wszystko potrafi! I rzeczywiście, Tata stara się sprostać zadaniu... To poetycka opowieść o miłości ojcowskiej.

 

Klik

 

Czytaj i zapłacz czasem

Jeśli już przy miłości jesteśmy, to mam dal Was kilka tytułów, które o miłości traktują. Ale nie tylko. Na pewno Was wzruszą i sprawią, że uwierzycie w literaturę dziecięcą. I w to, że ma się całkiem nieźle. Jeśli jeszcze do tej pory tego nie zrobiliście ;)
Miłość matki do syna genialnie pokazują dwa tytuły. Zacznę od najwspanialszej - jak dla mnie - książki tego roku. Zdecydowany must have dla rodziców i starszych dzieci. Świetny prezent dla własnych dzieci, którym właśnie urodził się potomek. To "Moje maleństwo" Germano Zullo Albertine wydana przez Wytwórnię. Bohaterami są matka i syn. Nie wiemy skąd pochodzą, jak się nazywają. Ale ta wiedza wcale nie jest potrzebna. Wystarczy, że możemy ich obserwować. Ich rytuały i taniec, który niesie ich przez życie. Który jest ich życiem. Widzimy jej oczekiwanie, jego pojawienie się na świecie, ich chwile razem, pełne oddania i miłości z obu stron. I w końcu jej znikanie. I jego, rosnąca z dnia na dzień miłość. To książka piękna, wartościowa, bardzo ascetyczna i niosąca zarazem ogrom treści. 

 

Klik

 

Sięgnijcie po nią, bo naprawdę warto. Szczególnie, jeśli lubicie płakać podczas lektury. Tutaj potoki łez gwarantowane ;)
O relacji matki z synem jest też głośna i znana już chyba wszystkim na świecie "Miłość" Astrid Desbordes z uroczymi ilustracjami autorstwa Pauline Martin wydana przez Entliczek.

 

Klik

 

To francuski bestseller przetłumaczony na 20 języków. Archibald pyta pewnego dnia mamę czy będzie go kochać zawsze, całe życie? Mama zaczyna w odpowiedzi wyliczać chwile spędzone razem, kiedy wszystko jest okazją do wyrażenia miłości. Tym bardziej, że na książkowych rozkładówkach znajdziemy przeciwstawne sytuacje z codziennego życia rodziny, które odkrywają prostą prawdę, że miłość mamy do dziecka jest bezwarunkowa. Obydwie te książki są idealne na prezent z okazji narodzin dziecka, na Dzień Matki czy Dzień Dziecka. Duet Astrid i Pauline stworzył jeszcze kilka książek, w których bohaterem jest Archibald. To "Moja młodsza siostra" (o której więcej za tydzień), "Co mi powiedział tata" (taki trochę ojcowski odpowiednik "Miłości", z dużą dawką pogody ducha i filozofowania o życiu) oraz w końcu "Przyjaźń" czyli opowieść o tym, jak dobrze mieć kogoś obok siebie, z kim możemy dzielić się sekretami, śmiać się i płakać razem.

 

Klik

 

Klik

 

Klik


O przyjaźni traktuje też książka "Na zawsze przyjaciele" Przemysława Wechterowicza, z ilustracjami Emilii Dziubak. To rzecz o znajomości, która nie miała prawa się zdarzyć. A która zamieniła się w przyjaźń. U podnóża starego dębu mieszka rodzina królików, a wysoko w koronie swoją dziuplę mają sowy. Choć żyją blisko siebie, jest im trudno się spotkać. Kiedy w słoneczny dzień Króliczek biega po łące, Sówka śpi w najlepsze, a kiedy ona lata w blasku księżyca, on właśnie zasypia. I tak mijają im dni i noce i nic o sobie nie wiedzą. Aż do pewnej chwili... Ale więcej dowiecie się z książki. 

 

Klik


Z kolei "Czy mogę się przytulić?" Eoin McLaughlin i Polly Dunbar wydana przez Mamanię też traktuje o potrzebie znalezienia sobie bratniej duszy. Jak czuje się jeż, którego nikt nie chce przytulić, bo za bardzo kłuje? A jak czuje się żółw, którego nikt nie chce przytulić, bo ma zbyt twardą skorupę? Książka jest dwustronna. Od jednej okładki zaczyna się historia jeża, od drugiej żółwia. Co się wydarzy, kiedy się spotkają? Pewnie będzie dużo przytulania ;)
Po trochu o przyjaźni, ale chyba bardziej o zrozumieniu siebie, własnych uczuć i potrzeb i nauczeniu się, jak sobie radzić z przeciwnościami losu jest książka "A królik słuchał" Cori Doerrfeld Wydawnictwa Mamania. Bohaterem jest mały Taylor, który w skupieniu bawi się klockami. Kiedy budowla się rozpada, chłopiec nie bardzo wie, jak ma na to zareagować. Zaraz nadbiega jednak całe mnóstwo doradców, którzy wiedzą lepiej, czego Taylor chce i potrzebuje.

 

Klik

 

Klik


A czasem zarówno w przypadku małego Tylera, jak i bohaterów następnej książki "Nie trzeba słów" żeby wyrazić to, co się czuje. Tak przynajmniej twierdzą Armando Quintero i Marco Soma, autorzy wydanej przez TAKO książki. Tutaj to dotyk staje się najlepszym wyrazem czułości. Poznajemy bohaterów podczas codziennych zabaw. Wszyscy komunikują się za pomocą głosu: ludzie mówią, koty miauczą, psy szczekają, ptaki śpiewają . A żyrafa i jej dziecko zamiast porozumienia werbalnego wyrażają emocje w inny sposób: gestem i dotykiem. Mała żyrafa postanawia nauczyć przytulania swoich przyjaciół. Wkrótce przekonują się, że nie trzeba słów, żeby wyrazić miłość.

 

Klik


Kocham cię na pewno usłyszy mały bohater książki "Przed twoim urodzeniem" chociaż ta cała książka jest jednym, wielkim wyznaniem rodzicielskiej miłości. Wydana przez Wydawnictwo Czerwony Konik opowieść autorstwa Rascala z ilustracjami Mandana Sadat odpowiada nie tylko na pytanie skąd się biorą dzieci. Bardziej pokazuje skąd się biorą rodzice. Jak się rodzą, jak dojrzewają i kiedy są gotowi, by zaopiekować się tą małą, bezbronną istotą. Absolutnie piękna i poetycka rzecz.

 

Klik


Podobnie jak "Kiedyś" nazywana przez niektórych dziewczyńskim odpowiednikiem "Miłości". W "Kiedyś" Alison McGhee i Petera H. Reynoldsa, które ukazało się w Polsce nakładem Wydawnictwa Mamania, mamy przepięknie ukazaną miłość macierzyńską, matki do córki. Miłość, która trwa mimo upływu czasu. I rozwija się z każdym dniem coraz bardziej. By trwać aż do końca. A nawet dłużej. Książka jest bardzo oszczędna w słowach, a przez to jeszcze bardziej wyrazista i piękna. To list, który każda matka powinna przeczytać i wziąć sobie głęboko do serca. Książka zapada w pamięć na bardzo długo. I nie da się przeczytać jej bez zaszklonych oczu (lub, jak w moim przypadku, gejzerów łez ;)).
Ten sam duet stworzył też "Małego chłopca". To książka dla każdego taty i każdego synka. Ten pierwszy z ogromną czułością przygląda się drugiemu, swojej miniaturce, patrząc, jak synek radzi sobie z codziennością, jak wytrwale tworzy coraz to nowe rzeczy z kartonowego pudła i jak cudownie przy tym używa nieskrępowanej wyobraźni.

 

Klik

 

Klik


I w końcu, książka, w której zakochałam się po samej okładce. Wspaniała to za mało powiedziane. Ona jest idealna w każdym calu. Mówię o "Kiedy na ciebie patrzę" Emily Winfield Martin, wydanej przez Mamanię. O czym myśli rodzic patrzący na swoje małe dziecko? Zastanawia się, jakie ono będzie w przyszłości, na jakiego człowieka wyrośnie. Czy będzie odważne? Czy będzie troskliwe i opiekuńcze? To wzruszająca opowieść o rodzicielskiej miłości, którą pokochały dzieci na całym świecie. Znakomita jako prezent z okazji narodzin dziecka, który na długo zostanie w domowej biblioteczce.

 

Klik


A nasza biblioteczka na dziś się zamyka. Ale nie martwcie się. Za tydzień wrócimy z kolejnymi propozycjami, a wśród nich - sposobami na odpieluchowanie ;) czytajcie... znaczy trzymajcie się! ;)

 

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium